
Jak emocje działają na ciało?
Skłony towarzyszą nam na co dzień – obecne w większości naszych czynności, od zawiązywania butów po zbieranie muszelek z plaży. Dodatkowo nasz w ogromnej większości siedzący tryb życia spowodował, że spędzamy gro naszego dnia siedząc w lekko pochylonej do przodu pozycji – przed komputerem, telewizorem, telefonem. Nasze ciało jest najbardziej nawykłe do skłonów, najlepiej zaznajomione z tą grupą asan ze wszystkich.
W takim razie dlaczego często tak trudno nam wykonać głęboki skłon będąc na macie?
Patrząc na skłony – zarówno w pozycjach siedzących, jak i stojących – z perspektywy psychosomatycznej, skupmy się przede wszystkim na znaczeniu silnych, elastycznych nóg. To właśnie napięcia w tym obszarze skutecznie mogą nam blokować głębokie wejście w pozycje. Amerykański psychoterapeuta nurtu bioenergoterapeutycznego, Alexander Lowen, pracując ze swoimi pacjentami często wykorzystywał pozycję stojącego skłonu, traktując nogi jako źródło ugruntowania, uziemienia jednostki. Do pewnego stąpania po ziemi, konieczne miało być poczucie połączenia ze swoimi stopami – właśnie dzięki energii przepływającej przez pełne życia i ruchu nogi.
Zarówno Lowen, jak i Peter Levine, psychoterapeuta od 40 lat pracujący z traumą i sposobami jej leczenia, łączą wycofanie czucia z nóg przede wszystkim ze strachem. Strach, jako emocja blokująca często doprowadza do “zamrożenia” ciała (lub jego obszaru) w trybie walki i ucieczki. Bez możliwości rozładowania napięcia, doprowadza do trzymania mięśni w trybie ciągłej gotowości do reakcji.
Przy długotrwałym utrzymywaniu ciała w trybie strachu stopniowo przestajesz odczuwać cokolwiek – w tym strach. Z tego właśnie względu dla wielu osób praca ze skłonami jest trudna nie tylko ze względu na brak elastyczności, ale przede wszystkim na konieczność konfrontacji z emocjami, który zamrozili w swoich nogach.
Sytuacji nie polepsza fakt, że obecny tryb życia tylko wzmaga napięcia w tyłach nóg: długie godziny siedzenia na krzesłach, noszenie butów na obcasie czy uprawianie sportów takich jak bieganie – to wszystko sprzyja gromadzeniu napięcia a nie jego rozładowywaniu.
A co dobrego mogą nam zrobić skłony? Oj dużo! Uelastyczniają biodra, stymulują jelitowy układ nerwowy (jeśli jesteś w stanie docisnąć brzuch do ud), uspokajają somatyczny układ nerwowy.
Wielu joginów (w tym B.K.S. Iyengar) przypisuje skłonom poprawę dobrostanu organizmu, w tym wyrównanie tętna, minimalizację migren i chronicznych bóli głowy, kojenie serca, masowanie organów wewnętrznych (zwłaszcza nerek i nadnercza) – na to jednak nie ma na chwilę obecną potwierdzenia medycznego.
Zdecydowanie za to mogą wpływać uspokajająco – zbliżając brzuch do nóg, niejako przytulając samą/samego siebie na tyle na ile nam pozwalają nasze zakresy, pozwalając na rozluźnienie w barkach i lekkie zaokrąglenie kręgosłupa, uzyskujemy pozycję zbliżoną do pozycji embrionalnej, gdzie ciało aktywizuje układ przywspółczulny pomagając w wyciszeniu i rozluźnieniu.
Pozwolisz sobie na przytulenie?
Autor: Gosia Wojcieszak