
Moja joga dopiero kiełkuje.
Dzisiejsze czasy obfitują. Obfitują w slogany, hasła reklamowe, propagandę, nagonki i profilaktykę. Wszędzie pełno jest wszystkiego. Chcemy nadgonić, jesteśmy świadomymi, wykształconymi kobietami, korzystamy. Pochłaniamy lub odrzucamy, szczepimy się lub nie, badamy lub nie, kupujemy lub nie, mamy wybór. Korzystamy z niego. Robimy to co robią inni, nie zastanwiamy się, jak często, po co, czy warto. Jesteśmy tylko pozornie świadome. Pochłaniamy dzisiejsze czasy, czerpiemy garściami nie zdając sobie sprawy, że to dzisiejsze czasy pochłaniają nas. Nie pozostawiają przestrzeni na przemyślenie, zastanowienie się, kontemplację.
Zastanowiłaś się kiedykolwiek, ile czynności w ciągu dnia wykonujesz nieświadomie? Pamiętasz kolor kubka, z ktorego piłaś poranną kawę? Pamiętasz jakie buty założyłaś rano wyprowadzjąc psa na pierwszy spacer? Pamiętasz, co spakowałaś do torebki przed wyjściem do pracy? A czy zamknęłaś drzwi, wyłączyłaś żelazko? Czy padało? Rozłożyłaś parasol? Spotkałaś sąsiada po drodze? A to dopiero poranek, co z resztą dnia?
Świadomość zawodzi. Świadomość samej siebie, najbliższa Tobie, najbardziej intymna reakcja ulatuje gdzieś w świetle codziennego zgiełku. I tak stajesz się zagonioną, zagubioną masą, maszyną zaprogramowaną na konkretne działanie mające na celu osiągnięcie celu. Cel jako cel. W jakiejkowiek postaci, byle tylko coś osiągnąć, odhaczyć, zaprogramować na nowo. Bo przecież to działanie czyni Cię spełnioną kobietą…Czyżby?
To teraz zatrzymaj się, zamknij oczy, weź głęboki wdech i poczuj jak ten wdech przenika przez wszystkie komórki Twojego ciała. Zrób wydech, długi, świadomy i równie głęboki, poczuj jak z tym wydechem relaksują się kolejne części Twojego ciała. Przyjemne? Bardzo. A tak niewiele trzeba. Tak niewiele, by zajrzeć w głąb siebie, dostrzec swoje pierwotne potrzeby, codziennie pokryte warstwą kurzu kolejnego dnia, trzeba tylko dmuchnąć, aby dostrzec swoje wewnętrzne piękno i wydobyć z Ciebie istotę ludzkiej egzystencji. Joga oznacza połączenie, zjednoczenie. Joga cudownie rozwija samoświadomość. Integruje ciało, umysł i ducha napełniając je życiodajną energią. Nie ma lepszej formy aktywności fizycznej choćby z tego względu, że wyknując konkretne asany, uświadamiasz sobie ich celowość i wpływ na twój organizm. Nie musisz o tym czytać ani słuchać, Twoje ciało mówi samo za siebie ? pracuje konkretny staw, mięsień, gruczoł i on ci o tym mówi. A ty go słuchasz. Czasem powie dość, już wystarczy. Wsłuchaj się w siebie. Tak niewiele trzeba, aby zrozumieć.
Moja joga kiełkuje. Jednak robi to z coraz większą gracją, powoli się podnosi, gdy sprzyjają jej warunki otoczenia. Pokochałam moją jogę. Myślę, że wyrośnie z tego piękne drzewo.
Agnieszka Janczewska – We wrześniu ubiegłego roku postanowiłam zrobić pożytek z mojej umiejętności robienia kwiatu lotosu bez pomagania sobie rękoma oraz trzymania nogi na blacie podczas obierania warzyw do obiadu. Choć zawsze czułam, że joga mogłaby sprawiać mi przyjemność, to jednak brakowało mi motywacji, aby poświęcić się jakiejkolwiek (poza pracą) aktywności fizycznej. Zupełnie przypadkiem trafiłam do studia jogi Izy Raczkowskiej. Natychmiast urzekło mnie ciepło płynące od tej osoby, indywidualne podejści do ucznia oraz jej dogłębna i imponująca wiedza. I choć przyzwyczaiłam się do intymnej atmosfery miejsca, gdzie Iza prowadzi swoje zajęcia, to czuję, że w każdym innym miejscu z Nią i jogą byłoby równie czarująco.